wtorek, 27 maja 2014

BEZ LIGOWO. Majowy bikehopping.

Pewien piękny majowy dzień, pogoda gwarantowana bez prognóz, wystarczyło podnieść roletę w oknie aby ujrzeć błękitne niebo, doskonałą przejrzystość, wprost doskonały dzień na rozruch na rowerze - pomyślałem. Po krótkim namyśle postanowiłem obrać kierunek na wschód od Prudnika i udać się w okolice czeskiej Osoblachy. Pozostało spakować plecak w niezbędne przedmioty, jedzenie, mapę i oczywiście aparat gdyż postanowiłem wykorzystać okazję i odwiedzić możliwie jak najwięcej kartoflisk/boisk/stadionów na trasie. Tym samym zapraszam na mój pierwszy odcinek groudhoppingu na rowerze.

Krzyżkowcie

Po przejechaniu około 8 kilometrów, minięciu wsi Dytmarów (gdzie celowo nie odwiedziłem boiska miejscowego LZSu grającego w A-klasie, pojadę tam przy innej okazji) znalazłem się na granicznych Krzyżkowicach.
Drogę na tamtejsze boisko znałem więc nie musiałem krążyć, jednak aby się na nie dostać trzeba skręcić około sto metrów przed tablicą z nazwą miejscowości w polną drogę w prawo. Po 300 metrach znalazłem się na miejscu. No cóż, stan boiska można ocenić jako tragiczny, praktycznie po footballu w Krzyżkowicach zostały bramki, szczątkowe pozostałości nasypu okalające plac gry i drewniana szopka na zakładam podstawowy sprzęt i ewentualnie małą szatnię. Udało mi się spotkać małżeństwo mieszkające w pobliżu, potwierdziły się moje przypuszczenia że ostatni mecz miał tu miejsce ponad 5 lat temu, na pocieszenie 2 fakty, a nawet 3, pierwszy boisko ma być koszone, drugi to jego piękne położenie z widokami na Góry Opawskie i trzeci, kolejne boiska były już tylko ciekawsze.




Slezkie Pavlovice 

Kierując się dalej na Osoblachę, postanowiłem już w Czechach odbić nieco z głównej trasy, nadrobić kilka kilometrów i zobaczyć jak się ma kopana w Slezkich Pavlovicach które położone są na, można powiedzieć, czeskim końcu świata. Od wschodu, północy i zachodu otoczone granicą. Dojeżdżając do celu zobaczyłem najpierw bramkę, potem resztę obiektu który znajduje się tuż przy pierwszych domach miejscowości. Boisko w całości otoczone jest drzewkami. Które służą za wiatrochron i parasol słoneczny. Tuż przed nimi znajdują się ławeczki dla kibiców, ławki rezerwowych i mini trybunka z zadaszeniem na około 10 kibiców, musiała ona ucierpieć od wichur, jej dach nie wytrzymał i się obsunął. Płyta boiska w bardzo przyzwoitym stanie, za bramkami znajdują się piłko-chwyty. Tuż obok budynek służący za magazyn sprzętu, szatnię i mały bar meczowy. Po raz kolejny zapytałem miejscowych o jakieś informacje związane z tamtejszym klubem, dowiedziałem się jedynie że miejscowy zespół jest połączeniem sił Sl. Pavlovic i pobliskiej Hlinki.
             






Osoblacha

Punkt docelowy wycieczki. Stadion miejscowego Slezanu Osoblaha już kiedyś odwiedziłem wiec znalezienie go nie sprawiło mi problemów. Znajduje on się około 500 metrów od miejscowego rynku w otoczeniu parku w którym znajduje się mały staw, 2 korty tenisowe, basen odkryty i zestaw dwóch małych scen plenerowych przystosowanych do imprez pod chmurką. Sam stadion posiada budynek/pawilon który ciągnie się na długości jednej z linii boiska, znajdują się w nim szatnie, składy i inne pomieszczenia a pod zamontowanym dachem 2 rzędy ławeczek. Pojemność całego obiektu oceniam na około 600 kibiców. Po raz pierwszy (nie ostatni tego dnia) spotkałem się z rozwiązaniem treningowym gdzie na osobnej części za boiskiem znajduje się pojedyncza bramka, najprawdopodobniej do treningów strzeleckich, jednak jej stan wskazywał na niezbyt częste użytkowanie.






                                                        
Bochusov

Wieś Bochusov znajduje się około 6 kilometrów na południe od Osoblahy. Wiedziałm że na miejscu znajduje się boisko położone w malowniczej okolicy. Po dojechaniu na miejsce jako pierwszy rzucił mi się w oczy budynek klubu na którym namalowany był herb miejscowego Slezana. Boisko otoczone jest z jednej strony lasem, z drugiej drogą za którą znajdują się domki letniskowe, boisko do siatkówki plażowej, korty tenisowe i mały staw. Około 200 metrów od boiska wyłania się małe jeziorko w którym można łowić ryby oraz popływać. Całość tej okolicy dopełniają ruiny zamku Fulstein na wzniesieniu (nie wspinałem się tym razem) oraz węzeł trasy kolejki wąskotorowej która swój bieg zaczyna w Tremnesnej a kończy w wspominanej już Osoblasze.











Slezkie Rudoltice

Po małej przerwie nad jeziorkiem w Bochusovie postanowiłem pokierować się jeszcze kawałek na południe do dość sporej wsi Slezkie Rudoltice, po wjechaniu do centrum wsi ukazał mi się spory pałac, ale większego śladu boiska nie było widać, do momentu kiedy objechałem wspomniany zabytek, tuż za nim, można stwierdzić że w ogrodach, znajduje się obiekt miejscowego klubu. Boisko położone jest w obniżeniu, otoczonym lasem. Budynek klubowy górujący nad boiskiem zawiera taras, za siedzenia kibicom służą ławki, znajduje się tam też kilka szop na min. grill. Jest też identyczne rozwiązanie jak w Osoblasze, pojedyncza bramka do treningów. Płyta była lekko podmoknięta, pewnie ze względu na położenie kilka metrów niżej w stosunku do np. pałacu. Nie dowiedziałem się więcej na temat tamtejszego klubu.







Divci Hrad 

Z Slezkich Rudoltic postanowiłem powoli kierować się w kierunku Prudnika (około 15 km), po minięciu wsi Ammalin i Horni Povelice dojechałem do Divci Hradu, wioski położonej w dolinie rzeki Osoblachy. Jadąc główną drogą, tuż za rzeką zauważyłem boisko, bez problemów po pokonaniu mostka byłem na miejscu. Boisko znajduje się w centralnej części miejscowości, w pobliżu poczty. Tuz przy nim znajduje się budynek klubu, remiza strażacka, taras i ławki plenerowe. Niestety wyraźnie widać że klub na tą chwile tam nie istnieje, wykoszona była tylko połowa boiska z małą bramką, pozostała część porastała trawa do kolan. 






Vysoka/Pitarne

Jadąc dalej w kierunku polskiej granicy natrafiłem na boisko w przytułku wsi Vysoka zwanym Pitarne, i tak też nazywa się miejscowy klub TJ Vysoka-Pitarne. Posiada on spory budynek klubowy, ławki dla kibiców oraz mała zaplecze grillowe. Na uwagą zasługuje bardzo dobrze zachowana płyta boiska, gęsta i równa trawa.





Trzebina

Tuż po przekroczeniu granicy znalazłem się w polskiej Trzebini, odwiedziłem tamtejsze boisko do której dojazd jest dość skomplikowany, trzeba pokrążyć po wsi i wyjechać w kierunku lasów położonych za nią. Samo boisko położone jest na wzniesieniu nad wsią, otoczone w całości nasypem o wysokości 2 metrów, blaszanym barakiem jako zapleczem, ławkami dla kibiców i bardzo dobrze zadbaną murawą. Miejscowy LZS występuje w Prudnickiej B - klasie. Z wałów boiska rozpościera się piękny widok na góry i miasto
Prudnik, widać również moje osiedle, do którego pozostało mi 5 km i tam zakończyłem tą wyprawę.






Reasumując, przejechałem wg google maps 50 kilometrów, zwiedziłem 8 boisk z czego na pewno na 6 występuje regularny football. Kolejny podobny wypad w dobrą pogodę. Pod całym postem podam linki do stron traktujących o tych malowniczych terenach. Dzięki za uwagę.

-------------------------------------------------------







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz